Córka kpiła z kieszonkowego które dostaje, więc… Postanowiłam dać jej gorzką lekcję….
Ania zawsze była pewna siebie, miała wszystko, czego potrzebowała, dzięki nam – jej rodzicom. Może dlatego, gdy któregoś dnia wręczyłam jej 100 zł jako kieszonkowe, spojrzała na mnie, jakbym zrobiła coś strasznie żenującego. – Mamo, serio? – zapytała z wyraźną kpiną w głosie. – Sto złotych to śmieszne pieniądze. Co ja za to kupię?
Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Z jednej strony bolało mnie, że nie docenia, ile dla niej robię, a z drugiej… poczułam, że to może być moment, w którym musi zrozumieć coś więcej. Życie nie zawsze jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać z perspektywy ciepłego, domowego zacisza.
Czas na naukę
– Skoro uważasz, że to śmieszne pieniądze, może czas, żebyś sama spróbowała na nie zapracować? – powiedziałam, patrząc jej prosto w oczy. Ania tylko wzruszyła ramionami. – Jasne, mogę spróbować. To przecież żadna filozofia – odparła pewnym siebie tonem. Nie spodziewała się, że to, co miało być zwykłym „eksperymentem”, zamieni się w coś o wiele poważniejszego.
Znalazłam jej pracę w pobliskim sklepie. Nic wielkiego, kilka godzin dziennie, żeby mogła poczuć, jak wygląda codzienna harówka. Miała pomagać przy układaniu towarów, sprzątać i pilnować porządku na magazynie. Wydawało mi się, że to będzie dla niej dobry test.
Pierwszy dzień – pierwsze zaskoczenie
Już po pierwszym dniu Ania wróciła do domu zmęczona. Wprawdzie nie mówiła tego wprost, ale jej mina mówiła sama za siebie. Zawsze pełna energii, teraz ledwo trzymała się na nogach. – Jak było? – zapytałam, podając jej kubek herbaty. – W porządku – odpowiedziała, udając, że wszystko jest pod kontrolą. Ale wiedziałam, że to tylko gra pozorów. Miała przed sobą jeszcze tydzień pracy, a ja byłam ciekawa, jak długo wytrzyma to tempo.
Gorzka lekcja
Z każdym dniem jej pewność siebie malała. Kiedy w piątek wróciła, nie wytrzymała i wybuchła: – Mamo, jak ludzie mogą za to żyć? Praca jest okropna, a płacą tak mało! Cały tydzień pracowałam i ledwo uzbierałam te marne grosze!
– No właśnie – odparłam spokojnie. – To są te pieniądze, którymi tak gardziłaś. Sto złotych, które dawałam ci co miesiąc, to nie była żartobliwa kwota, tylko coś, na co wielu ludzi pracuje ciężko. Wiesz, jak to teraz wygląda, prawda?
Ania milczała. Zrozumiała, że to, co uważała za „śmieszne pieniądze”, dla innych jest wynikiem ciężkiej pracy.
Co było dalej?
Po tej lekcji coś w niej się zmieniło. Już nie kpiła z mojej pomocy ani nie traktowała pieniędzy jak czegoś oczywistego. Zaczęła szanować to, co miała, a jej podejście do życia nabrało nowego wymiaru. Ta jedna gorzka lekcja z życia okazała się dla niej cenniejsza niż setki rozmów o wartości pracy i pieniędzy.
A Wy? Jak byście postąpili na moim miejscu? Czy dalibyście swojej córce szansę nauczenia się, jak wygląda życie, czy raczej chronilibyście ją przed trudnościami? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!
Comments are closed.