Brat zamienił nas w swoje służące, ale kilka wrednych zagrywek szybko mu pokazało, kto tu naprawdę rządzi
Od dzieciństwa mój brat był zawsze tym „oczkiem w głowie” naszej mamy. Kiedy dorósł, nic się nie zmieniło. Z biegiem czasu sytuacja stała się nie do zniesienia – brat postanowił, że będziemy jego służącymi. Ale nikt nie przewidział, że kilka sprytnych i dobrze przemyślanych zagrań szybko zmieni tę sytuację…
Brat zawsze miał fory
Mój brat od zawsze był ulubieńcem naszej mamy. Każdy kaprys spełniany był na zawołanie, a obowiązki domowe zdawały się być obce jego światu. Gdy dorósł, nic się nie zmieniło. Wydawało mu się, że cały świat powinien kręcić się wokół niego. Kiedy miał problemy, zawsze mogliśmy liczyć na to, że przyjdzie do nas po pomoc – a raczej po to, byśmy zrobili wszystko za niego.
Pamiętam, jak pewnego dnia zadzwonił z prośbą o pomoc przy przeprowadzce. Zgodziłam się, myśląc, że to chwilowa potrzeba. Niestety, od tamtej chwili zaczęła się seria nadużyć. Zaczęło się od drobnych próśb, ale szybko przeszło w codzienne „rozkazy”. „Mogłabyś wpaść i posprzątać?” „Dlaczego nie zajmiesz się moim psem, skoro i tak jesteś w domu?” A najgorsze było to, że mama go usprawiedliwiała – „To przecież twój brat, pomóż mu, nie bądź taka surowa.”
W granicach wytrzymałości
Każde spotkanie rodzinne było pretekstem dla brata, żeby zrzucić na nas kolejne obowiązki. „Zrobisz mi kawę? A może przyniesiesz ciasto?” – wydawało się, że służąca to nasze nowe zajęcie. Do tego, jego postawa stawała się coraz bardziej lekceważąca, jakbyśmy były tam wyłącznie dla jego wygody. Kiedy próbowałyśmy protestować, rzucał wymówki: „Nie widzicie, ile mam na głowie? Pomóżcie mi trochę, na co wy narzekacie?”
W końcu moja cierpliwość się skończyła. Gdy podczas jednej z rodzinnych kolacji znów zwrócił się do nas z tonem, który przypominał raczej rozkazy, niż prośby, wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z moją siostrą. Tego wieczoru coś w nas pękło. Postanowiłyśmy, że już więcej nie będziemy jego marionetkami.
Plan zemsty
Od tego dnia postanowiłyśmy działać w sposób, który brat z pewnością zauważy. Ale nie miałyśmy zamiaru wdawać się w otwarte kłótnie – nasza taktyka miała być bardziej wyrafinowana. Pierwszym krokiem było… ignorowanie go. Zamiast biegać na każde jego zawołanie, zaczęłyśmy robić rzeczy po swojemu. Kiedy poprosił mnie o podwiezienie na spotkanie, odparłam z uśmiechem: „Nie mam czasu, jestem zajęta.” Podobnie zachowała się moja siostra, kiedy zażądał, by przyniosła mu kawę podczas jednego z naszych rodzinnych spotkań. Po prostu odwróciła się i wyszła z pokoju.
Z początku brat był zdziwiony. Nie wiedział, jak zareagować, kiedy przestałyśmy spełniać jego zachcianki. Ale nie musiałyśmy długo czekać na jego wybuch gniewu. „Co z wami jest?! Czemu nie możecie mi pomóc, jak zwykle?!” – krzyczał podczas kolejnej próby wydania nam polecenia. Tym razem odpowiedź była prosta: „Bo już nie jesteśmy twoimi służącymi.”
Zaskakujące zakończenie
Brat, jak się okazało, nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jego mina była bezcenna, gdy zrozumiał, że utracił swoją „władzę”. W końcu coś w nim pękło – usiadł na kanapie, spuścił głowę i powiedział cicho: „Przepraszam… Chyba trochę mnie poniosło.” W tym momencie wiedziałyśmy, że nasz plan zadziałał. Brat, który przez lata traktował nas jak służące, w końcu zrozumiał, jak bardzo przesadził. Oczywiście, zajęło mu to trochę czasu, ale od tamtej chwili jego zachowanie uległo zmianie.
Nie był już tym aroganckim człowiekiem, który wydawał rozkazy. Zamiast tego, zaczął szukać sposobów, by samemu rozwiązywać swoje problemy i – co najważniejsze – okazywać nam szacunek, na jaki zasługiwałyśmy.
Comments are closed.