Nowa partnerka traktowała mnie jak bankomat. Tu zapłać, tam zapłać… Byłem zaślepiony, ale w porę odzyskałem rozum

Na początku wydawało się, że wreszcie trafiłem na tę jedyną. Julia była piękna, elokwentna i pełna energii. Wszystko układało się idealnie, dopóki nie zauważyłem, że każde nasze spotkanie wiąże się z wydatkami. Nowa torebka, wyjazd na weekend, a nawet rachunki za jej mieszkanie – miałem być na każde jej skinienie…

Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy postanowiłem zrobić niespodziankę. To, co odkryłem w jej mieszkaniu, sprawiło, że zrozumiałem, jak bardzo się myliłem. Nagle puzzle zaczęły się układać w całość, a prawda wyszła na jaw…

Miłość na pierwszy rzut oka?

Julii nie dało się nie zauważyć. Spotkaliśmy się na bankiecie u wspólnego znajomego i od razu przykuła moją uwagę. Była śliczna, a jej pewność siebie wprowadzała wszystkich w osłupienie. Kiedy zgodziła się na pierwsze spotkanie, czułem się jak wybraniec losu. Wszystko układało się idealnie – tak przynajmniej mi się wydawało.

Z czasem jednak zacząłem zauważać pewne schematy. Każde nasze wyjście kończyło się wysokim rachunkiem, który – oczywiście – ja regulowałem. Kiedy Julia stwierdziła, że „jej portfel został w innym płaszczu”, nie wzbudziło to moich podejrzeń. Przecież każdemu może się zdarzyć. Ale kiedy zdarzyło się to kolejny raz, zacząłem zastanawiać się, czy to przypadkiem nie jej stała strategia.

Czy miłość ma cenę?

Julia nigdy nie mówiła wprost, że oczekuje ode mnie pieniędzy. Robiła to subtelnie, z wdziękiem, niemal niezauważalnie. „Kochanie, widziałam przepiękną sukienkę w galerii, ale jest taka droga…” – to był dla mnie sygnał, że powinienem działać. Albo: „Ten weekend w SPA? To marzenie, ale wiesz, jak to jest z finansami…” – i już planowałem rezerwację.

Jednak prawdziwy szok przyszedł, gdy poprosiła mnie o pomoc w opłaceniu czynszu. „To tylko jednorazowa sytuacja” – tłumaczyła, a ja, zaślepiony uczuciem, zgodziłem się. Przecież na tym polega związek, prawda? Wspieramy się.

Niespodzianka, która wszystko zmieniła

Pewnego dnia postanowiłem zrobić Julii niespodziankę. Kupiłem jej ulubione kwiaty i postanowiłem wpaść do niej niezapowiedziany. Julia akurat wyszła na spotkanie, ale drzwi otworzył mi ktoś, kogo zupełnie się nie spodziewałem – młody mężczyzna, który wyglądał, jakby był u siebie.

„Kim pan jest?” – zapytałem zdezorientowany. „A pan? Chyba kolejnym sponsorem Julki” – odpowiedział bez cienia wstydu. W jednej chwili cały świat legł w gruzach. Mężczyzna, którego spotkałem, okazał się jej stałym partnerem, z którym planowała kupno mieszkania. A ja byłem tylko bankomatem, dzięki któremu finansowała ich marzenia.

Prawda, która wbiła mnie w ziemię

Kiedy Julia wróciła, wszystko jej powiedziałem. Była zaskoczona, ale szybko odzyskała pewność siebie. „Każdy korzysta, jak może” – rzuciła obojętnie. Poczułem się jak idiota, który przez miesiące pozwalał się wykorzystywać. W tamtym momencie postanowiłem zakończyć tę farsę.

Dziś wiem, że byłem zaślepiony jej urodą i manipulacją. Na szczęście zrozumiałem w porę, że prawdziwa miłość nie polega na ciągłym dawaniu bez wzajemności. Julia była tylko lekcją, którą musiałem odrobić.

A wy, jak byście postąpili na moim miejscu? Czy kiedykolwiek ktoś próbował was wykorzystać w podobny sposób? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach na Facebooku!

You might also like

Comments are closed.

error: Zakaz kopiowania treści!