Dzieci brata dybią na mój majątek. Myślą, że zapiszę im dom i ziemię. Ale się zdziwią.

Mój brat zawsze powtarzał, że jego dzieci to przyszłość naszej rodziny. Niestety, zamiast cenić więzy krwi, jego synowie zaczęli traktować mnie jak bankomat na dwie nogi. Niedawno jeden z nich wprost zapytał, co dostaną w spadku. Myśleli, że mają mnie w garści…

Nie przypuszczali, że zaskoczę ich decyzją, która zmieni wszystko. Kiedy usłyszeli o moim planie, ich reakcja była bezcenna. A to dopiero początek niespodzianek, jakie na nich czekają…

„Nie martw się, ciocia, my się wszystkim zajmiemy!”

Wszystko zaczęło się od niewinnej rozmowy przy kawie. Zaprosiłam bratanka z żoną na obiad, chcąc porozmawiać o rodzinie. Na początku było miło – pytali o zdrowie, życie na wsi i wspominali stare czasy. Jednak szybko rozmowa zeszła na dom, w którym mieszkałam.

– Ciocia, to naprawdę wielki dom jak na jedną osobę – zauważyła niby mimochodem żona bratanka. – Wyobrażam sobie, jak trudno musi być ci to wszystko utrzymać…

Zignorowałam jej sugestię, ale bratankowi puściły hamulce. – My z Ewą chętnie byśmy się tu wprowadzili – rzucił. – Mógłbym się zająć remontem, a ty miałabyś czas na odpoczynek.

Śmiałość ich słów była oszałamiająca. W ich oczach widziałam tylko jedno – chciwość.

Subtelne manipulacje

Po tej wizycie zaczęły się coraz częstsze telefony i wizyty. „Ciocia, co mogę dla ciebie zrobić?” – brzmiały ich pytania, ale w rzeczywistości za każdym razem próbowały wyciągnąć ode mnie więcej informacji o majątku. Podczas jednej z takich rozmów dowiedziałam się, że mój brat zaczął rozpowiadać w rodzinie, że dom i ziemię zapiszę jego dzieciom.

– Przecież to oczywiste, kto inny miałby to dostać? – stwierdził, gdy spytałam go wprost. – Moje dzieci są twoją przyszłością.

Z każdym dniem ich bezczelność rosła. Nie obchodziło ich, czego naprawdę potrzebuję, ani co czuję. Zaczęli traktować mnie jak przeszkodę do osiągnięcia swojego celu.

Plan, który wszystko zmienił

Wiedziałam, że muszę działać szybko. Postanowiłam zrobić coś, co pokaże im, że ich zachowanie ma konsekwencje. Skontaktowałam się z prawnikiem i przygotowałam testament, który miał być dla nich niemałym zaskoczeniem.

Kilka tygodni później zorganizowałam spotkanie rodzinne. Cała rodzina przyszła – brat, jego dzieci, nawet żona bratanka. Atmosfera była napięta, bo nikt nie wiedział, co się dzieje.

– Chciałam porozmawiać o przyszłości – zaczęłam spokojnie, patrząc na ich oczekujące twarze. – Postanowiłam uporządkować sprawy majątkowe, żebyście nie musieli się martwić po mojej śmierci.

Na te słowa bratankowie aż się rozpromienili. Wyobrażali sobie zapewne, że teraz ogłoszę, że wszystko zapisuję im.

Prawda wychodzi na jaw

– Dom i ziemię zapisuję komuś, kto naprawdę na to zasłużył – powiedziałam z uśmiechem. – Sąsiadce Kasi, która przez ostatnie lata pomagała mi, jak nikt inny. Dbała o mnie, robiła zakupy, sprzątała. To dzięki niej mogłam cieszyć się spokojem.

Zapanowała cisza. Bratanek wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. – Jak to?! – krzyknął. – Zapisujesz majątek obcej kobiecie?! Przecież to nasze dziedzictwo!

– Twoje dziedzictwo? – zapytałam zimno. – Przypomnij mi, ile razy w ostatnim roku pomogłeś mi z czymkolwiek? Ile razy zadzwoniłeś, żeby spytać, jak się czuję, a nie, co dostaniesz w spadku?

Nikt nie odezwał się ani słowem. Widziałam ich zdziwione, zawstydzone twarze. Czułam satysfakcję, ale też smutek, że musiało dojść do takiej sytuacji.

A wy, jak byście postąpili na moim miejscu? Czy oddalibyście majątek rodzinie, która traktuje was jak bankomat? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach na Facebooku!

You might also like

Comments are closed.

error: Zakaz kopiowania treści!